Spojrzał na biegających po boisku
chłopaków i uśmiechnął się szeroko do Christiana, który tego wieczoru dawał z
siebie więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Justin westchnął cicho i przeczesał
palcami idealnie ułożone włosy. Był cholernie dumny z chłopaków z drużyny za
dojście tak daleko. Dokonali czegoś naprawdę wielkiego i to bez jego pomocy.
Mimo że tak naprawdę zżerała go od środka zazdrość, że to właśnie oni biegają
po boisku, a nie on, cieszył się sukcesem kumpli. W końcu także ciężko
pracowali na to, by teraz być właśnie w tym miejscu. Justin wciąż czekał na
swoją kolej, jednak ona miała już nigdy nie nadejść.
Spojrzał na stojącą na krześle
Jazzy i uśmiechnął się do niej szeroko, kiedy zaczęła piszczeć, gdy drużyna
Kuguarów zdobyła kolejny punkt. Przeniósł wzrok na boisko i zatrzymał go na
siedzącym na ławce rezerwowych Marcusa. Justin automatycznie uśmiechnął się do
niego półgębkiem i przekrzywił lekko głowę, uważnie mu się przyglądając. Nawet
z daleka widział bliznę na policzku po tym, jak skatował go do nieprzytomności.
Mimo że minęło od tamtego dnia sporo czasu, to wciąż widoczne były skutki
pobicia.
Czasami zastanawiał się, czy
gdyby ktoś dał mu możliwość cofnięcia się w czasie, to czy przyjąłby propozycję
i rozwiązał ten konflikt w nieco inny, łagodniejszy sposób. Jeśli miałby być
szczery, to nawet mając drugą szansę, postąpiłby tak samo. Marcus zasługiwał na
to, co dostał i jedyne, czego Justin żałował po tym wszystkim, to fakt, że
stracił Carmen.
- Wygrywa drużyna Kuguarów! –
krzyknął komentator, a na hali zawrzało od krzyków i pisków kibiców.
Justin wziął Jazzy na ręce i
podrzucił ją do góry, kiedy usłyszał wynik meczu. Przytulił do siebie
roześmianą siostrzyczkę i pocałował w czubek głowy. Ostrożnie zszedł z trybun i
podszedł do Christiana, który wyglądał, jakby właśnie wygrał milion na loterii.
Justin nie miał się co temu dziwić, bo w końcu to Meyer wykonał zwycięski rzut
za trzy punkty. Bieber pogratulował kumplowi i kiedy ten zaczął łaskotać małą
Jazzy, rozejrzał się dookoła siebie, wzrokiem szukając Carmen. Na widok
stojącej niedaleko niego blondynki, uśmiechnął się promiennie i przeprosił na
chwilę Christiana, który tylko skinął głową i dołączył do reszty chłopaków z
drużyny.
- Cześć! – krzyknął Justin,
starając się przedrzeć głosem przez krzyki tłumu. Blondynka uśmiechnęła się
promiennie i pogłaskała Jazzy po ramieniu, którym obejmowała szczelnie szyję
brata. – Wybieramy się na gorącą czekoladę. Może przejdziesz się z nami? –
zaproponował, zdając sobie sprawę z tego, że jego szanse u Carmen są znikome.
- Nigdy nie odmówię wyjścia na
gorącą czekoladę! – odpowiedziała i ponownie się uśmiechnęła. – Przebiorę się
tylko i możemy iść. Poczekajcie na mnie przed szkołą – dodała i położyła dłoń
na ramieniu Justina, jakby chcąc dać mu znać, że mówi prawdę i nie chce go w
zemście wystawić do wiatru.
Chłopak skinął tylko głową i
odprowadził Carmen wzrokiem do wyjścia z hali. Później spojrzał na Jazzy i
uśmiechnął się do niej szeroko, marszcząc przy tym zabawnie nos, co rozbawiło
dziewczynkę. Kiedy zaczęła się głośno śmiać, Justin rozejrzał się dookoła,
szukając wzrokiem Christiana. Przed wyjściem chciał zamienić z nim kilka słów,
jednak nim zdążył wyłowić z tłumu swojego kumpla, jego uwagę przykuła stojąca
wśród ludzi Alex. Justin uśmiechnął się do niej lekko i już miał odejść, gdy
coś go powstrzymało. Nie miał pojęcia, dlaczego zjawiła się właśnie w tej
chwili. Teraz, kiedy miał na nowo zacząć układać sobie życie z kimś, kogo
darzył szczególnym uczuciem, ona pojawiła się i wstrzyknęła w jego serce
wątpliwości. Musiał raz na zawsze zerwać ze swoją przeszłością. To, co było już
nie wróci i należało się z tym w końcu pogodzić.
Wychodząc z hali, Justin ostatni
raz spojrzał w stronę Alex i uśmiechnął się lekko, obserwując, jak dziewczyna
powoli rozpływa się w powietrzu. Nawet jeśli czuł do Carmen coś wyjątkowego i
tak dawno przez niego niespotykanego, to Alex zawsze będzie zajmowała w jego
kruchym sercu szczególne miejsce.
no i weź, znowu się prawie poryczałam :C cuuudownie, szczególnie jak Bibs podrzucił Jazzy *.* muuaaah po prostu :3 ii końcowa scena *____________* weź, przeczytam jeszcze z 747934795 razy, o! <3
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie długością epilogu, bo myślałam, że będzie o wiele dłuższy :( Ale i tak jest zajebisty! W sercu się ciepło robi jak o Jazzy z Justinem przeczytałam, a to spotkanie z Carmen daje taką... nadzieję? Naprawdę to opowiadanie było cudowne i nie żałuję ani chwili, którą poświęciłam na jego czytanie :)
OdpowiedzUsuńOjej, już koniec? :C To chyba było najlepsze opowiadanie o Justinie, jakie kiedykolwiek czytałam! Kochany braciszek z siostrzyczką, aaaaach. Kurde, nie wiem co pisać, więc się lepiej przymknę. To ja dziekuję za to opowiadanie O___O.
OdpowiedzUsuńCieszę się,że zakończyłaś to opowiadaniem happy endem ;) Będzie mi go brakować, bo przywiązałam się do niego ;p Epilog wspaniały, no i Justin z Jazzy, ajj. ;d
OdpowiedzUsuńojej szkoda ze juz skonczylas tak sie wciagnelam w to opowiadanie i dobrze ze skonczylo sie z happy endem ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie ;) Podoba mi się. Czytałam Twój epilog o 1D, ale szczerze nie jestem ich fanką. Wolę czytać o JB, jest to bardziej bliższe mojemu sercu :). Czekam na nowy post.
OdpowiedzUsuńZapraszam na 2 moje opowiadania. Jedno trwające opowiadające o aniołach: http://secondheartbeat.uchwycone-chwile.pl/
A drugie dopiero się zaczyna. Będzie ono o niesmiałej dziewczynie, której ta cecha niszczy życie: nakluczzamknietawfortepianie.blogspot.com -> Zawsze staram się pisać tak, aby każda chwilę uczynić magiczną za pomocą słów i pobudzać wyobraźnię. Mam nadzieję, że wkrótce odwiedzisz chociaż 1 z moich opowiadań :)
Dobrze, że nikt nie zginął i w pewnym sensie jest to szczęśliwe zakończenie :) szkoda, że to już koniec, ponieważ ja zawsze przywiązuje się do Twoich opowiadań i za każdym razem jest mi smutno gdy kończysz... ale na całe szczęście mam drugie więc przeżyję xd
OdpowiedzUsuń[possess-my-heart]
widzę, że postawiłaś na szczęśliwe zakończenie, ale może to i dobrze. nikomu nie stała się krzywda, a Justin zaczyna nowe, miejmy nadzieję, że lepsze życie (:
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, że zakończyłaś to opowiadanie szczęśliwie. nawet nie zwróciłam uwagi jak szybko minął czas od kiedy założyłaś tego bloga. bardzo przypadł mi do gustu. :)
OdpowiedzUsuńznalazłam tego bloga gdzieś 4 dni temu ;D właśnie skończyłam czytać i jestem pod wrażeniem. myślałam, że będzie to kolejne opowiadanie, w którym głównym wątkiem jest miłość, ale nie. to opowiadanie jest niesamowite ;D. wzruszyłam się na sam koniec. nie żałuję czasu spędzonego nad tą historią :) Dziękuję @qBestBeLieBer
OdpowiedzUsuńAkurat leci Bieber w tv, ja czytam ten epilog i uśmiecham się do monitora jak jakiś dureń! :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! I mam nadzieję, że kolejne historie będą równie udane! :))))) x
Ja pierdziele ! Jak już ci powiedziałam na gg twoje opowiadania są niesamowite i mam nadzieje, że z czasem tu wrócisz. Na prawdę szkoda by było jakbyś już skończyła tu pisać. Informuj mnie na gg jak coś ;D Niesamowite <3
OdpowiedzUsuńomg. mimo tego, że nie było mnie pod każdym postem przeczytałam każdy rozdział i nie wierzę, że teraz kiedy bd wchodzić na tego bloga już nie spotkam tej historii, w którą tak bardzo mnie wciągnęłaś, ale liczę, że zaskoczysz mnie i swoje czytelniczki również tak dobrym opowiadaniem, nad którym można by było spędzić dnie czytając rozdziały. i właśnie wręcz przeciwnie, to ja ci dziękuję, za to, że wypełniłaś mój czas na coś, co na prawdę jest tego warte. te opowiadanie z każdym rozdziałem podnosiło mnie na duchu oraz wywoływało lekki uśmiech na mojej twarzy. mogłabyś mnie w razie jakiejkolwiek notki poinformować na gg 43057337? byłabym wdzięczna : )
OdpowiedzUsuńOch, już skończyłaś to opowiadanie? Szkoda... Całe szczęście, że jeszcze tutaj jest i mam nadzieję, że nie zniknie, bardzo je lubię. Oczywiście cofnęłam się do 9 rozdziału i przeczytałam wszystkie do końca, a teraz jak patrzę na epilog to nie wiem co napisać.
OdpowiedzUsuńDziwi mnie, że Bieber tak późno zrozumiał, że Jazzy jest dla niego bardzo ważna. Naprawdę musiało minąć tyle czasu, żeby dotarło to do jego skomplikowanego mózgu? Chociaż lepiej późno niż wcale, bardzo się cieszę, że oddał jednak jej swoją nerkę. Poświęcił wszystkie marzenia dla niej, ale myślę, że nigdy tego nie będzie żałował.
Mało się nie popłakałam jak Buster zdechł (jak ja nie lubię tego słowa), nie spodziewałam się, że stanie się mu coś, podejrzewałam, że Marcus zrobi coś Jazzy, a nie jemu. Szkoda mi go o wiele bardziej niż Missy.
Bardzo mi się podobały te momenty, gdy pojawiała się Alex. Bieber naprawdę bardzo musiał ją kochać, jeśli wydawało mu się, że ją widzi. I gdy pojawiała się obok był taki spokojny. Nadal nie mogę zrozumieć jak Pattie mogła to zrobić. Jak mogła ich rozdzielić, wpłynęła na całe jego życie, zrobiła coś takiego, a potem jeszcze się dziwiła, że Justin się zmienił. I że tak ją traktuje. Wcale mu się nie dziwię. Nawet go rozumiem.
Nie pamiętam już połowy z tego co miałam napisać. Zawsze wszystko mi ucieka z głowy, a jak już dodam komentarz coś mi się przypomina. :/
Mam nadzieję, że coś jeszcze będziesz pisać (a może już piszesz?). Byłabym wdzięczna za informację. ;D
Czytałam twojego blogi i najbardziej przypadł mi do gustu o 1D, a dokładnie british-boys, ale ten też jest nieziemski! Dziękuję ci <33 little-talks.bloog.pl
OdpowiedzUsuń